Choroba zawodowa
Przeglądając internet trafiłam na ciekawe firany. O chorobie zawodowej mówię bo dawno temu pracowałam w sklepie w dziale firan i od tego czasu mam chopla na ich punkcie.
Poniżej coś prostszego ale bardzo ciekawe.
Przeglądając internet trafiłam na ciekawe firany. O chorobie zawodowej mówię bo dawno temu pracowałam w sklepie w dziale firan i od tego czasu mam chopla na ich punkcie.
Poniżej coś prostszego ale bardzo ciekawe.
Kilka godzin biegania od sądu do banku i ubezpieczyciela
- wniosek o wpis do księgi wieczystej
- ubezpieczenie domu w budowie; porównanie ofert kilku firm i okazało się że nie taki diabeł straszny a dokładniej nie jest aż tak drogo jak wielu twierdziło
- cesja z tego ubezpieczenia itp i oczywiście kolejne koszty.
Wczoraj doświadczyliśmy tego że są ludzie dobrzy i nierozsądni. Na szczęście tych dobrych jest więcej ale od początku.
Przyjechał projektant w sprawie przyłącza energetycznego i udał się do pierwszego sąsiada nawet zaproponował że Energetyka wymieni mu za darmo stary słup i przesunie go w stronę granicy w zamian za przekopanie kilku (dwóch może trzech) metrów niezagospodarowanego podwórka a on zażyczył sobie za to 5 000zł.
Na szczęście po drugiej stronie dwóch sąsiadów okazało się ludźmi dobrymi i zgodzili się bez problemu choć nie mają z tego żadnych korzyści.
We wtorek podpisujemy umowę kredytową i oby do wiosny wtedy uruchomimy pierwszą transzę i do roboty a tymczasem wszystko nabiera kształtu i układa się w wyobraźni.
Kupiłam grzejnik lazienkowy wys. 120cm za jedyne 69zł! Market budowlany zmieniał dostawcę i robili wyprzedaż w tak niskiej cenie. Oby tak dalej...